Zaadoptowane

Buena

Buena wygrała walkę o życie.  Ma nowy, kochający DOM!

__________________________________________________

Dostaliśmy zgłoszenie dotyczące psa, który w stanie agonalnym leżał na podwórku zgłaszających. Czyj jest pies? Sąsiada. Ale sąsiad nie pojedzie do weterynarza. Bo? Bo nie mają paliwa, bo nie mają pieniędzy, powodów było lub mogło być wiele. Ale ten pies umiera! I potrzebuje natychmiastowej pomocy! Według świadków zdarzenia, właścicieli psa i zgłaszających interwencję, od 10 do 17 szukano pomocy wszędzie! Dwa razy zjawiły się służby miasta, w których obowiązku leżało udzielenie pomocy zwierzęciu, którego stan zagraża jego życiu! Według Ustawy o Ochronie Zwierząt: ” W przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, policjant, strażnik gminny lub upoważniony przedstawiciel organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, odbiera mu zwierzę, zawiadamiając o tym niezwłocznie wójta (burmistrza, prezydenta miasta), celem podjęcia decyzji w przedmiocie odebrania zwierzęcia.” Bezwzględnie. Buenie jednak nie pozostawiono szansy. Według zeznań świadków stwierdzono tylko ( i aż! ), że pies ma parwowirozę i umrze. Po czym odjechano. O 19 wysłaliśmy na miejsce Pogotowie Weterynaryjne 4 Łapy. Zrobiono testy na parwowirozę – wynik ujemny. Żadne objawy też na parwowirozę nie wskazywały. Nie było rozwolnienia, nie było wymiotów, nie było krwi. Z pyska Bueny toczyła się ropa i ślina, sunia nie mogła otwierać pyska, nie mogła też spożywać pokarmu ani napić się wody. Cały pysk, przełyk, nos i jama ustna uległy poparzeniu. Sunia prawdopodobnie połknęła rozcieńczony, żrący środek czystości, który wypalił jej ciało od wewnątrz i zewnątrz. Stąd ślina i piana, stąd sącząca się ropa, rana na pysku i brak możliwości spożywania pokarmu. Potężne odwodnienie w przypadku tak młodego psa to rzeczywiście rychła śmierć. Dostała kroplówkę i odpowiednie zastrzyki, aby przytrzymać ją przy życiu do dnia następnego, a potem podejmować kolejne decyzje. Sunia przeżyła noc. Dziś właściciele zawieźli sunię na kolejną dawkę leków i kroplówek. Podpisali także protokół dobrowolnego zrzeczenia się psa na rzecz naszej Fundacji, dzięki czemu szybko rozpoczęliśmy leczenie suni. Szanse na przeżycie wynoszą 50%. Sunia walczy o życie w domu tymczasowym.

Jeśli dojdzie do siebie, będzie szukała nowego domu jednak póki co nie jest do adopcji.

This is a unique website which will require a more modern browser to work!

Please upgrade today!